Trasa: Desznica – Jaworze – Koci Zamek – Walik – Góra Desznicka – Desznica
Na
początku naszego pobytu w Beskidzie Niskim, aby się trochę rozgrzać przed
dłuższymi wycieczkami, zdecydowaliśmy się na wieczorny spacer w okolicach
Desznicy i Jaworza.
Jako punkt startowy obieramy dawną cerkiew grekokatolicką, która jest teraz kościołem rzymskokatolickim pw. Matki Bożej Niepokalanie Poczętej.
Niestety większość dawnego wyposażenia
zabrali ze sobą mieszkańcy wyjeżdżając do ZSRR po II wojnie światowej. Nadal
jednak możemy podziwiać polichromie czy żyrandol z cerkwi w Kotaniu.
Na południowej skarpie przy kościele znajduje się cmentarz wojenny nr 7 z czasów I wojny światowej. Warto zwrócić też uwagę cmentarz parafialny, na którego terenie nadal można odnaleźć łemkowskie groby.
Stamtąd ruszamy asfaltem w stronę Jaworza. Po lewej znajduje się Szkoła Podstawowa im. kardynała Stefana Wyszyńskiego, a po prawej jednostka OSP. Droga wiedzie cały czas delikatnie pod górę. Ruch na drodze jest niewielki. Mijamy tartak, kolejne gospodarstwa, a także starą kapliczkę ze zniszczonym krzyżem.
Gdyby nie znak pewnie nie zorientowalibyśmy
się, że Desznica się kończy i wkraczamy do kolejnej wsi. Idzie się bardzo
przyjemnie, jest cicho i spokojnie. Tylko psy i krowy świadczą, że toczy się tu
jakieś życie. Po chwili dochodzimy do domu ludowego w Jaworzu, na którego
terenie trochę ukryta z tyłu jest kapliczka św. Antoniego Padewskiego, do
której warto podejść.
Następnie skręcamy w prawo i schodzimy z asfaltu na
szutrową drogę. Wiedzie ona głównie pod górę, jednak bardzo szybko dochodzimy
do rozejścia, gdzie droga się wypłaszcza. Skręcamy w prawo i idziemy dalej
pomiędzy pastwiskami.
Po obu stronach rozpościerają się cudowne widoki.Na
następnym skrzyżowaniu decydujemy się, aby odejść na chwilę na bok zobaczyć pozostałości
średniowiecznego grodziska „Walik”. Skręcamy w lewo, na następnym rozejściu idziemy
prosto i bardzo szybko po naszej lewej zauważamy wał otaczający pewnie niegdyś osadę. Ruiny znajdują się na pastwisku ogrodzonym elektrycznym pastuchem, co skutecznie nas zniechęciło. Wracamy z powrotem na naszą trasę. Droga dotąd szutrowa zamienia się w polną. Podziwiając okoliczne krajobrazy w świetle
zachodzącego już słońca, podchodzimy pod ostatni cel naszej wyprawy – Desznicką Górę,
położoną 501 m n.p.m..
Droga wiedzie łagodnie pod górę, nie ma tu żadnych ostrzejszych
podejść. Po osiągnięciu najwyższego dzisiaj punktu idziemy dalej przed siebie.
Na rozdrożu skręcamy w prawo i schodzimy już do Desznicy dość nieprzyjemną,
kamienistą ścieżką w dół, aż do asfaltu.
Stąd zostało już tylko parę kroków do
miejsca, gdzie zaczęliśmy naszą wędrówkę. Wystarczy skręcić w lewo i zaraz po
lewej znajduje się podejście pod sam kościół. Cała trasa jest niewymagająca i można ją przejść nawet jeśli nie chodzimy po górach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz